adrisor adrisor
228
BLOG

A kto u kogo pożycza, sługą jest tego...

adrisor adrisor Społeczeństwo Obserwuj notkę 0

Angielskie tłumaczenie Przypowieści jest bardziej dosadne i bliższe prawdy o naturze bogactwa oraz przekonaniu sporej części wyborców z tejże natury wywodzących, że po co głosować, a nawet gdyby, to i tak politycy w końcu ich sprzedadzą. Komu? Tego dokładnie nie wie i wiedzieć nie może zwykły wyborca. Wie tylko, że taki był i jest świat i na nic tutaj głosowania, i demokracja. Do wyborów większość nie pójdzie! A komu w udziale przypadną te zniewolone dusze? Można się tego domyślać. Czy jest to trójca: Kulczyk, Solorz. Krause i duch Gudzowatego? 

 

W Ameryce wiadomo, że bracia Koch finansują republikanów. Wykupują, jak leci media, w których lansują swoich kandydatów, a później oczekują spełnienia ich wizji demokracji i wolnego rynku. I demokraci trąbią o tym katastroficznie oceniając sytuację, podobnie jak czynią to republikanie w odniesieniu do demokratów, którzy też mają swoje media. Sarkozemu pomagała babcia od L’Oreal’a, Kohla wspierały jakieś niezidentyfikowane ludziki. Putin wspierał Janukowycza, Tymoszenko i całą plątaninę oligarchii swoich i obcych, Putina wiadomo jakie upiory. W trzeciej pospolitej takie rzecz się nie zdarzają. III RP, według jej zwolenników, to kryształowa demokracja. I wierzy w to połowa z tych, którzy głosują, chociaż afer i taśm u nas sporo. Nocny to kryształ. Jest to ciekawe zjawisko, a jego przybliżone objaśnienie daje Jose Ortega y Gasset w Buncie mas:

 

W przeszłości przeciętny człowiek znajdował dookoła siebie sporo trudności, niebezpieczeństw, ograniczeń swojego przeznaczenia, zależności.  W nowych czasach świat jawi się temuż człowiekowi jako niegoraniczone, bezpieczne miejsce jego niezależnego bytowania. I chociaż przeszłość odzywa się sentymentalnie szepcząc, że aby żyć, musisz czuć ograniczenie i liczyć się z siłami ograniczającymi cię, to nowy świat krzyczy: żyć, to znaczy, nie mieć żadnych ograniczeń, a zatem nie ma rzeczy niemożliwych, nic nie jest niebezpieczne.

 

Ani oligarchia, ani WSI, ani Putin, ani Merkel, nic nie jest niebezpieczne. Wszystko to moherowe urojenia, dlatego ich nosiciele będą potępieni i wyrugowani. A gdy już zamilkną, w kryształowo czystą noc, ciekłokrystalicznej demokracji, usiądą sobie trzeciopospolitacy przed telewizorami i głęboko odetchną powtarzając za Durczokiem – nasz jest ten świat. Tevauenowski elektorat prowadzony przez spadkobierców obdarowanych dobrami dziadków i rodziców sowicie przywłaszczonych, gdy oni (dziadkowie, matki i ojcowie) buntowi mas przewodzili w stylu raz sierpem, raz młotem,  jest tym radosnym krzykiem nowego świata, od którego zwolennicy III RP uwolnić się nie potrafią i nie zamierzają. Znamienna dla tejże politycznej kultury jest wizja Putina po Ukrainie. Wspaniały, demokratyczny mąż stanu. Przed Krymem broniony przed faszyzującymi moherami nazywanymi tak z racji ich krytycznej oceny jego działania. I cyniczny kagiebista, po Krymie, niezwykle przebiegle ukrywający swoje diabelskie oblicze, ale przejrzany przez przenikliwych mędrców III RP.

 

W wyborach samorządowych decydujemy, co i za ile będziemy kupować przez kolejne cztery lata, i nie są to byle jakie dobra: edukacja, przedszkola, komunikacja miejska, Internet, woda, śmieci, mieszkania. I wszystko to do tej pory kosztuje nas dwa razy drożej niż powinno. I frekwencja dalej jest niska, a i reszta wybiera wciąż to samo. Oznacza to, że większość nie chce decydować o tym, co i za ile mogą kupić teraz oni, a i ich dzieci w niedalekiej przyszłości? A dzieje się to w kraju Solidarności. Jest to też mocne przesłanie do walki z niewolnictwem. The debt is a perpetual black. Zaczęło się od Solona, który by bunty uśmierzyć, musiał anulować długi biedaków. Biedacy rzymscy już nie mieli takiego szczęścia za Grakchusa, który zginął próbując przeprowadzić reformę rolną. Później już było tylko gorzej.

 

Państwo i samorządy są zadłużone. Jawne długi samorządów wynoszą około 70 mld zł. Duża część długów poukrywana jest w różnego rodzaju spółkach rządowych i samorządowych, które gdy upadną, będą tyle warte, ile za nie zapłacą: My z łaski rynku, wyniesieni do godności bycia właścicielami długów i polityków.

 

A dług państwa, to ponad 700 mld. Uspokajające tony partyjnych rządowców i samorządowców są fałszywe. Długi samorządowe nie różnią się od innych długów. Im więcej ich masz, tym bardziej musisz oszczędzać, aby je spłacać. Nie można tego rolować w nieskończoność. Tylko imperia mogą sobie na to pozwolić. Intensywnie pożyczamy od 7 lat, a rolujemy dług od 25 lat. Amerykanie robią to od 50 lat i dolar jest wart 5 centów w porównaniu do dolara z 1913 r., to jest roku, w którym powstała Federalna Rezerwa. Ale Amerykanie drukują dolara i mają te swoje bomby. A więc każdy się zastanowi zanim powie im – płaćcie.  Nawet Chińczycy musieli zrezygnować z twardego kursu do dolara i rewaluować juana.

 

My mamy inną pozycję. Połowa naszych obywateli tkwi w marazmie. Połowa z drugiej połowy wspiera III RP, a ta druga z drugiej jest podzielona. A ONI Z ŁASKI RYNKU WYNIESIENI do kombinowania zamiast konkurowania, zawijają te swoje sreberka.  Nasze podatki są intencjonalnie pogmatwane i niezrozumiałe, co daje władzę biurokracji nad obywatelem, politykom nad biurokracją, oligarchii nad politykami i krępuje przedsiębiorczość. Chociażby z tych powodów mamy niewielkie szanse na wyjście z pętli. I nikt nie będzie się z nami cackał. Czy tak miało być? Czy tak musi być?

 

Profesor Polityki z Princeton, JAN-WERNER MUELLER, w Foreign Affairs - marzec/kwiecień 2014, stawia tezę, że

 

To, czego doświadczają obecnie kraje wschodniej Europy, to moralne rozstrojenie. Nie wracają do przeszłych autorytarnych form. Raczej wyłania się coś nowego. Coś w rodzaju niewolnościowej demokracji, gdzie partie polityczne próbują przejąć państwo dla swoich ideologicznych celów albo bardziej prozaicznie ekonomicznych korzyści.

 

Po coż wracać do starych form. Jest jeszcze starsza i doskonalsza, i praktykowana również w demokracjach: dług i opresyjny kredyt.

 

W 2014 r. budżet Warszawy wyniósł 14 mld zł, a miasto miało ponad 6 mld długu. Wrocław w 2014 r. ma wydać 3 mld 860 mln, a dług miasta wynosi 4 mld 600 mln zł. Poznań w 2014 wyda 2 mld 867 mln, a dług miasta wynosi 1 mld 876 mln. I czy żyje się lepiej w tych miejscach? Wszystko gdzieś znika jak w czarnej dziurze, a związać koniec z końcem coraz trudniej, szczególnie na wsi i w małych miasteczkach. Bezrobocie coraz większe, więc i dochody samorządów będą coraz mniejsze.

 

Aby było ciekawiej, zmieniono reguły wydatkowania pieniędzy w samorządach, gdy osiągnęły one pułap maksymalnego zadłużenia. Państwo zaś osiągnąwszy próg ostrożnościowy przejęło fundusze OFE i przesuwając limity znowu zacznie pożyczać. Jeszcze coś z Polski można wydusić zanim zjawią się tutaj Rosjanie. Wdzięczność pożyczkodawców dla III RP będzie spora. A przy tym ktoś znowu bardzo solidnie przyłoży się do wyboru tej samej sitwy. Niewolnicy pozostaną w domach, to nie ich sprawa.

 

Czy w wyborach samorządowych jesteśmy wstanie przeciwstawić się III RP?

 

Zanim III RP sitwą została, jej członkowie uczestniczyli w Solidarności i opozycji antykomunistycznej. Nie wiemy, czy nie starczyło wiedzy i woli, aby obronić się przed pokusami łatwego życia z postkomuną i zwycięstw za wszelką cenę, byle gwarantowały pozycje i odpowiednie dochody. Czy też wszystko to spisek? Jednak nie jest to coś, co nie może się przydarzyć znowu tym, którzy z sitwą chcą skończyć. Należy zabezpieczyć się przed takimi przypadłościami. Nie łatwo jest jednak pokonać rozstrojonych moralnie aparatczyków sterowanych przez oligarchię wyciskającą z państwa kontrakty oraz sprzedającą swoje układy wschodniej i zachodniej ferajnie. Ta połowa, co nie chodzi, plus połowa z tych, co chodzą u nogi III RP, nic dobrego nie wróży. Reszta woli ewolucję wspartą gorącą modlitwą.

 

Ale gdyby ktoś chciał, powinien robić to, co najmniej w innym stylu. Na przykład:

 

¾ Demokratyzacja samorządów. Polegałaby ona na szerszym uczestnictwie obywateli w decyzjach podejmowanych przez samorząd oraz jego bieżącej kontroli przy podejmowaniu decyzji dotyczących wydatkowania określonej kwoty pieniędzy uwzględniającej wielkość gminy. Posiedzenia zarządu gminy, w tak określonych ramach, byłyby transmitowane on-line przez Internet, a projekty odpowiednich dokumentów byłyby publikowane tydzień wcześniej na stronach internetowych gminy. Również jednostki realizujące zadania określone w budżecie składałyby coroczne sprawozdania z realizacji tychże zadań ze szczególnym uwzględnieniem zadań, w których przekroczono budżet lub zostały one wykonane w terminach późniejszych niż zakładano. Dotyczyłoby to też wydziałów urzędu miasta. Zarządzający takimi jednostkami uzyskujący na tej podstawie (przekroczenia czasu realizacji zadania i budżetu) oceny poniżej pewnego pułapu byliby wymieniani bądź pomniejszano by ich wynagrodzenie przez okres do następnej oceny, do średniej płacy obowiązującej w jednostce przez nich zarządzanej. Warunek ten byłby wpisywany w kontrakty zarządzających.

¾   Większa partycypacja przy podejmowaniu decyzji.

¾   Głosowanie, jako interes, a jego rozpoznanie, jako warunek dobrej komunikacji

¾   Efektywność, jako minimalizacja biurokracji.

¾   Elastyczność i efektywność dostaw dóbr.

¾ Partie oraz podmioty zrzeszone i niezrzeszone, konstytuujące radę i zarząd gminy zobowiązane do publikacji dorocznych sprawozdań z realizacji swoich programów wyborczych.

 

 

Tych kilka zobowiązań, przyjętych w programach tych, którzy dosyć mają III RP i zamierzają wystartować w wyborach, uczyniłoby przejrzystszą politykę samorządową oraz przyczyniłoby się do szerszego włączania się obywateli w funkcjonowanie wspólnoty, a sitwie życie skomplikowało, aż by może sczezła. 

adrisor
O mnie adrisor

Nie ma co zatruwać sobie życia. „Jeśli zginęlibyśmy marnie bez tych długich papierosów w czarnej bibułce, nie ma sensu perswadować sobie, że są to tylko manie i nawyki, których dobrze byłoby się pozbyć”. Genium suum defraudare!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo