adrisor adrisor
234
BLOG

Będąc młodym kandydatem...

adrisor adrisor Polityka Obserwuj notkę 3

Zobowiązuję się z tego miejsca, że Państwo, polscy rolnicy, którzy niosą w sobie najpiękniejsze polskie wartości, wiarę, bohaterstwo, ciężką pracę i oddanie dla ojczyzny, które wielokrotnie demonstrowali często płacąc daninę krwi, że polscy rolnicy będą mieli oparcie w Prezydencie RP,  jeśli Andrzej Duda zostanie na ten urząd wybrany. Będę się troszczył o te sprawy.


Czy Andrzej Duda nie powinien więcej i konkretniej mówić o gospodarce i biurokracji. Na przykład, tak jak Obama, odnieść się do ucieczek podatkowych i biurokracji? Ubiegający się Cameron zapowiada też bardzo głębokie cięcia biurokratycznej kasty!

Polska traci na ucieczkach podatkowych spore pieniądze. Jeżeli urzędnicy kogokolwiek ścigają to przedsiębiorców płacących podatki w Polsce. Po 25 latach zwolnień podatkowych dużych korporacji i układów polityków z nimi, w czasie panującego obecnie sporego kryzysu, można byłoby spróbować z pieniądzy ucieczkowiczów oraz etatystów stworzyć jakiś program dla młodych i bezrobotnych lub dla 50+, którym dołożono sporo lat pracy bez zapewnienia jakichkolwiek programów dostosowawczych.

Administracja Obamy będzie próbowała to zrobić. Po latach wspierania banków, które urosły do rozmiarów jeszcze większych niż przed kryzysem z 2008 r., a przez to jeszcze bardziej nieupadalnych, nie ma innego wyjścia.

Gdy świat tnie biurokrację do kości, Polska ją rozbudowuje. Oto wydatki na skarbówkę w USA zostaną zredukowane o 41%, co według urzędników IRS jest katastrofą, ale przeciętny obywatel może odnieść z tego spore korzyści. To samo dotyczy Wielkiej Brytanii, gdzie zarówno Cameron jak i jego socjalistyczny przeciwnik obiecują przyciąć znacznie dochody tej klasy.

Polscy urzędnicy to grupa niedouczonych politycznych najemników zarabiająca spore pieniądze. Jednocześnie bardzo „przebiegłych” i cynicznych głosicieli prawd typu „Sorry! Taki mamy klimat”, niewiele robiących sobie z przepisów, ulepiona ze zmów, przebiegających wzdłuż partyjnych układów, chronionych szczególnie w środowiskach wiejskich.

Oto w małym miasteczku Powiatowy Urząd Pracy (PUP) tak ogłaszał nabory na dofinansowanie, że tylko swoi wiedzieli, co się za tym kryje.

W dużym miasteczku PUP odmawia rejestracji bezrobotnego wbrew przepisom rozporządzenia, żądając od niego potwierdzenia zameldowania, chociaż przepis w tym przypadku o zameldowaniu nie wspomina i dopuszcza rejestrację na podstawie, na przykład paszportu, w którym nie ma adresu zameldowania, i oświadczenia o miejscu zamieszkania. Ale urzędnicy muszą przestrzegać „właściwości miejscowej” i pomimo że ładuje się setki milionów złotych w elektroniczne bazy danych za pieniądze podatnika, to tenże podatnik ma udowodnić, przynosząc w zębach zaświadczenie o zameldowaniu, które kosztuje 17 złotych polskich, i na które to zaświadczenie musi czekać w innej kolejce, i innym urzędzie, że urząd jest właściwie umocowany rejestrując go. W rozporządzeniu wskazano, że rejestrujący składa oświadczenie, że jest zameldowany, a urząd, gdy petentowi źle z oczu błyska, może sprawdzić w swoich bazach, czy nie jest on zarejestrowany w innym PUP.

Natomiast w największym miasteczku niezwykle zdolny minister pracy na swoim portalu informuje, że rejestrując się trzeba przedstawić zaświadczenie o zameldowaniu. Stąd już urzędnicy w mniejszych miasteczkach nie muszą czytać ze zrozumieniem tekstów rozporzadzeń w języku polskim. A wielce oświecony minister nie wie, że skoro pisze jedno w rozporządzeniu i drugie na portalu, to musi jeszcze to drugie ogłosić w dzienniku urzędowym, aby urzędnik mógł traktowac to jako słowo objawione. Ale nic z tego! Oto i wierna służba cywilna.

Od ministra do najdrobniejszego urzędnika, samowola. Nawet jeżeli Sąd przyna rację bezrobotnemu z paszportem, w którym nie ma odnotowanego adresu zamieszkania i ten wystąpi o zadośćuczynienie, a Sąd je przyzna, to i tak zapłacą podatnicy.

Jeszcze gorzej jest z Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i nie lepiej w pozostałych ludowych agencjach. Znam kliku rolników, których zlicytowano, bo nie zawiadomili w czasie 30 dni od zdarzenia losowego, że dotknął ich kataklizm (powódź, śnieżyca, ogień), chociaż w umowie o dofinansowanie otrzymane z agencji rządowej, jak byk widniał zapis, że rolnik zwraca się do ARiMR o zaprzestanie realizacji projektu w terminie 30 dni od daty zdarzenia, gdy tymczasem rolnicy żmudnie i bez zbędnych skarg kontunujący swoje projekty i próbujący odbudować swojej aktywa utracone z przyczyn od nich niezależnych, byli karani przymusem zwrotu dofinansowania, chociaż dalej prowadzili i chcieli prowadzić swoje gospodarstwa. Urzędnicy odbudowę gospodarstwa traktowali jako oszustwo. W polskiej umowie, 30 dniowy (i bezsensowny) termin obowiązywał rolnika, gdy zamierzał zrezygnować z prowadzenia gospodarstwa. Był to przepis unijny, ale wprowadzony przez urzędników do polskiej umowy tak, że dopiero rezygnacja z prowadzenia gospodarstwa lub projektu mogła stanowić powód do windykacji. Intencje unijne były jasne: rolniku straciłeś  gospodarstwo w pożarze, to nas zawiadamiasz o tym w 30 dni od daty zdarzenia i wtedy jesteś zwolniony z realizacji zobowiązań, a my wykreślamy cię z naszych baz, z których wybieramy beneficjentów do kontroli. Właściwie szło o tę kontrolę, która mogła trafić w próżnię oraz sprawozdania, które by zawyżono o takie przypadki.

W ten sposób po obfitych opadach śniegu, mazowiecki oddział Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa doprowadził do upadłości kilka solidnych gospodarstw prowadzących uprawy szklarniowe. Nie ma się więc co dziwić, że połowa Polaków nie głosuje, tylko czeka i rozmyśla jakby tu dołączyć do wybranych. Wielkie słowa i wiele codziennych zmór!

Tych zmór, szczególnie na wsi, jest niezmiernie dużo. Funduje je biurokracja, a ta z nadania PSL-u jest w tym wyjątkowo niesmaczna. Od dwudziestu pięciu lat tym swoim języczkiem zadawala koalicjantów złaknionych dreszczów władzy i korupcyjnych spazmów.

Czy Andrzej Duda dostrzeże również te małe biurokratyczne mitręgi trapiące miasteczka i rolników, a PiS pociągnie ten temat w wyborach do Sejmu?

 

 

adrisor
O mnie adrisor

Nie ma co zatruwać sobie życia. „Jeśli zginęlibyśmy marnie bez tych długich papierosów w czarnej bibułce, nie ma sensu perswadować sobie, że są to tylko manie i nawyki, których dobrze byłoby się pozbyć”. Genium suum defraudare!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka