adrisor adrisor
308
BLOG

Bury PSL sztabkami nadziewany

adrisor adrisor Gospodarka Obserwuj notkę 0

Trudno określić jak powinno funkcjonować wspomaganie finansowe z środków Unii. Możliwe, że bez wsparcia byłoby znacznie lepiej. Wsparcie zaburza rynek. Łatwiej więc jest powiedzieć jak nie powinno on funkcjonować.

Obecnie istnieje duży rozdźwięk pomiędzy wielkością wsparcia (około 100 tys. zł) oferowanego przez programy, a możliwościami realizacji z nich zysków na poziomie płacy minimalnej z mikro i średnich przedsięwzięć. Już sam koszt kredytu oscylujący średnio w granicach ponad 10% w całym okresie polskiej transformacji wskazuje na niezwykle ograniczone możliwości inwestycyjne generowane przez polską gospodarkę, która tkwiła przez ten czas w kleszczach oligarchii, deweloperów oraz biurokracji partyjnej i administracyjnej. Aby uzyskać wsparcie trzeba drugą połowę wsparcia pozyskać z kredytu lub mieć własny kapitał. Na rynku zmonopolizowanym przez różnego rodzaju układy i obciążąnym podatkiem korupcyjnymy i zus-em, spłata tego kredytu jest  niemożliwa. Problem ten dotyka boleśnie mieszkańców obszarów wiejskich. 

Klasycznym przykładem biurokracyjnej mitręgi jako jednego z przykładów inwestycyjnej zapaści dużych obszarów wiejskich jest PSL oraz jego dwie sztandarowe agencje: ARiMR oraz PARP.

Dwa poniższe przykłady z ogłoszonych przez agencje wdrażające peeslowskie programy wsparcia ukazują absurdalność działań agencji i fasadowość dopłat.

Młody Rolnik i pożyczki dla kobiet, to według PSL recepta na poprawę sytuacji młodych i kobiet na wsi.

Nie sposób rozwijać gospodarstwa rolnego ze stutysięcznej premii przez okres pięciu lat podnosząc jego produktywność o wartości określone w sposób zawarty w programie 2014 - 2020 „premia dla młodego rolnika” czy zbudować firmę z dwudziestotysięcznej pożyczki dla kobiet z programu realizowanego przez PARP. Z tej inwestycji miałyby kobiety ze wsi zagwarantować sobie przez okres pięciu lat dochody z legalnego biznesu na poziomie najniższej krajowej oraz spłaty pożyczki. Są to dwa najbardziej rażące przykłady biurokratycznego myślenia o inwestycjach. A w ten i podobny sposób rozpłynęło się około 200 miliardów złotych, o których trąbi pochwalnie władza jako własnej sprawności.

Według unijnych standardów i przepisów wsparcie powinno być adresowane tam, gdzie możliwość inwestycji stanowi konieczny warunek jej realizacji. Oznacza to, że należy badać czy inwestycja mogłaby zostać zrealizowana bez części adresowanego wsparcia. Jeżeli tak, to wsparcia nie powinno się udzielać. Większość inwestycji realizowanych poprzez ARiMR nie spełnia takiego wymogu. I co jest ciekawe – unia patrzy i nie widzi. Bieńkowska wysłała kontrole, żeby przykryć to coś, czego niby unia nie widzi. Minister Sawicki ujmuje się za Burym i aktyw też i nikogo nie intersują problemy kobiet czy młodych rolników. Ośmiorniczkowe zapętlenia!

A można sobie wyobrazić, czym dla opozycji przyjmującej władze może być nagłe przypomnienie sobie komisji o takiej prostej zasadzie. No i programy z nowej puli są rozpisane według starych zasad.

Konsekwencje tego naruszania zasad wsparcia są dwojakiego rodzaju.

Pierwsza i najważniejsza – administracja nie musi szukać kryteriów spełniania tego warunku, a co za tym idzie nie musi tak układać programów, aby stanowiły one wsparcie dla osób rozpoczynających działalność lub takich, którzy mają dobry pomysł, co stanowiłoby istotne z punktu widzenie konsumenta wzmocnienie konkurencyjności obszaru, do którego wsparcie trafia, i powodowało ewentualne obniżki cen bądź zwiększenie ofert jakości produktów i usług czy też trwały wzrost miejsc pracy. A w sytuacji kurczenia się przemysłu i jego likwidacji pod pozorem nierentowności, klasyczny rozwój i związany z nim przepływ ludności ze wsi (45%) do miasta nie mógł być realizowany. Pieniądze w takiej sytuacji mogły trafiać tylko do swoich lub przy pomocy tych środków swoich można było organizować.

Druga – takie postawienie sprawy wzmacnia klientelizm partyjny, gdyż wsparcie jest adresowane głównie do tych, którzy są wstanie przeprowadzić inwestycje, czyli w przypadku „młodego rolnika” są to zasobne gospodarstwa, w których zbywa się, bądź zyskuje dzierżawy ziemi z zasobów agencji na rzecz rodzinnie umocowanego „młodego rolnika”, po to aby on jako osobny podmiot mógł nie tylko zyskać premię, ale również mógł ubiegać się o dopłaty modernizacyjne, które rodzinne gospodarstwo często już otrzymało dwukrotnie.

A ponadto pierwsze wzmacnia monopolistyczne pozycje drugiego członu konsekwencji. W ten sposób można było redukować ilość gospodarstw dochodowych do pięcioprocentowego wskaźnikach gospodarstw zajmujących się produkcją rolną na  Zachodzie.

I czyż nie układa się buro? Oczywiście zawsze można pokazać piękne Burowisko i wyśmiać narzekających. Blichtru ci tam pod dostatkiem.

Wspomnijmy tylko niezgodę peselowych ministrów na wspomaganie produkcji własnej w gospodarstwach i używanie policji sanitarnej, po to aby umocnić pozycję dużego przetwórstwa oraz skierować tam więcej pieniędzy. O jakości administracji zarządzającej programami świadczy fakt, że z uznanych przez UE programów realizują pomoc de minimis (coś co dodatkowo poza programami zatwierdzonymi przez KE można podarować każdemu obywatelowi unii raz na trzy lata pod warunkiem, że udowodni się, iż nie za graża to konkurencji). Czyni się to po to, aby chwalić się statystykami i dlatego że urzędnicy nie mają pomysłów na dobre inwestycje oraz dobrą inżynierię finansową.

I oto cały PSL ze swoimi przybudówkami ARiMR, PARP, samorządami i sztabkami nadziewany. Niektórym głosującym na nich może być niezwykle Buro! Oczywiście poza tymi, którym odpowiada partyjna dewiza ludowców: Bury głupcze!

Oby jesień Burością się nam nie zaczęła.

adrisor
O mnie adrisor

Nie ma co zatruwać sobie życia. „Jeśli zginęlibyśmy marnie bez tych długich papierosów w czarnej bibułce, nie ma sensu perswadować sobie, że są to tylko manie i nawyki, których dobrze byłoby się pozbyć”. Genium suum defraudare!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka