adrisor adrisor
306
BLOG

Kosiniak, pup-y i ludowy kapitalizm.

adrisor adrisor Gospodarka Obserwuj notkę 3

Chwali się biurokracja, że stworzy około 400 tysięcy miejsc pracy. Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz wśród najważniejszych zadań stojących przed resortem wymienia optymalne wykorzystanie rozdysponowanych do powiatowych urzędów pracy 5,5 miliardów złotych ze specjalnego funduszu pracy, wsparcie zatrudnienia oraz wprowadzenie przepisów zwiększających efektywność działalności urzędów pracy.

Rzucił resort na front walki z bezrobociem pięć i pół miliarda złotych z programów europejskich. Pieniądze są wydawane przez bastiony PSL czyli powiatowe urzędy pracy (PUP) , więc będzie buro efektywnie. PUP we Wrocławiu zafundował sporo trzymiesięcznych stażów w administracji: ZUS, sądy szczebli wszelakich, komisariaty policji, agencje rolne. I czego stażyści mieliby się uczyć?

Wydawałoby się, że gdzie jak gdzie, ale w sądzie można się czegoś nauczyć. Intensywne wydawanie pieniędzy trwa od lata 2015 r. i czego stażysta może się nauczyć w sądach rejonowych lub okręgowym? Paginacji!

Siedzą stażyści i numerują (paginacja) strony repertoriów, czyli «ksiąg sądowych, w których zapisuje się dane dotyczące rozpatrywanych spraw», czego nie czyniono od wielu lat, a co nakazały różnego rodzaju kontrole. Sądy wszystkie pieniądze ładują w sędziów bądź w programy komputerowe. Ministerstwo Sprawiedliwości wymienia kolejny program do archiwizacji na inny, oczywiście lepszy, bo tworzony przez nową firmę, z której coś tam pewnie skapnie. Archiwiści pojadą na szkolenia do Warszawy, Krakowa i Poznania. Cieszą się jak dzieci. Dyrekcje ruszą pewnie na Karaiby, aby testować efektywność odległych łączy i długich sesji. Przy okazji trzeba będzie wymienić stare komputery, bo nie uciągną przepychu nowych baz danych. A programy będą tak działać jak elektroniczna wymiana informacji pomiędzy urzędami, na którą wydano kilkaset milionów złotych, a w ramach której urzędy pracy nie są w stanie sprawdzić zameldowania osoby rejestrującej się jako bezrobotnej, gdyż tenże bezrobotny musi się zarejestrować tam, gdzie jest zameldowany, inaczej nie można, więc trzeba przynieść zaświadczenie za siedemnaście złotych, gdy posiadasz nowy dowód, na który biurokracja wydała kolejne miliony, aby było szybciej i wygodniej.

A stażyści siedzą i paginują bądź wprowadzają do baz danych informacje z akt, których pracownicy etatowi nie chcą wprowadzać za marne dwa tysiaki niewaloryzowane od ośmiu lat. Do nich zalicza się akta powodziowe. Jest tego we Wrocławiu od groma. Zniszczone i zagrzybione.

Siedzą stażyści osiem godzin przed ekranami komputerów z zagrzybionymi aktami, bez dodatków za pracę przy komputerach, odzieży ochronnej i nawet obowiązkowego mleka należącego się archiwistom nie dostają. I to wszystko kosztuje resortowego ministra siedemset złotych miesięcznie, które dostał z Unii. I czego oni się nauczą?

Nie zarobił a wydał i zatrudnił legalnie za połowę płacy minimalnej, którą sam uchwala i której przestrzegać powinien. Młody, zdolny i przedsiębiorczy. Nadzieja ludowców. Takie ma ten ludowiec znakomite pomysły. Czy lepsze będzie miał Adam Jarubas powołany do NRR w ramach przymiarek do sojuszy z nową władzą?

Hiszpanie w ten sposób stworzyli 500 tysięcy nowych miejsc pracy. I czyż nasz ludowy Kosiniak – Kamysz nie wydaje pieniędzy efektywnie?

adrisor
O mnie adrisor

Nie ma co zatruwać sobie życia. „Jeśli zginęlibyśmy marnie bez tych długich papierosów w czarnej bibułce, nie ma sensu perswadować sobie, że są to tylko manie i nawyki, których dobrze byłoby się pozbyć”. Genium suum defraudare!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka